BLOG W BUDOWIE


poniedziałek, 31 marca 2014

"Casual knowledge sometimes becomes love for life" - #1

Rozdział 1

Był późny wieczór. Białowłosy chłopak leżał bezwładnie na łóżku, patrząc tępo w okno. Nudziło mu się, ale nie miał zamiaru iść spać,wręcz przeciwnie - energia go dziś rozpierała, choć nie dał tego po sobie poznać, zachowując się jak zwykle. Nie miał co liczyć na misję, w końcu Death City dawno już śpi. Właściwie nie mógł być tego pewien, ponieważ był sobotni wieczór. A co się robi w sobotni wieczór? No jakoś go to nie interesowało. Poza tym był dzisiaj sam w domu, co strasznie mu ciążyło. Co prawda Maka - jego współlokatorka - często go irytuje (z wzajemnością xD), ale kiedy gdzieś wychodzi, zwyczajnie nie ma co robić. 
Dlaczego właśnie dzisiaj musiałaś pójść do Tsubaki? - zapytał sam siebie i nie oczekując odpowiedzi podniósł się do siadu. Rozejrzał się po swoim pokoju. Jego wzrok utkwił na czarnym fortepianie, zachęcającym go do grania. Miał wrażenie, że przedmiot zaczyna gadać do niego kobiecym głosem. 
Jak tak dalej pójdzie będę gorszy od profesora Steina. - zaśmiał się pod nosem. Mimo wszystko usiadł na taborecie i odsłonił bielusieńkie klawisze. Wabiły go swoim pięknem, by choć położył na nich swoje palce. Na jego usta wkradł się szelmowski uśmiech. Rozluźnił ręce, po czym zaczął grać. Melodia, która wydobywała się z instrumentu, była dla niego niezwykle ważna. Wiązały się z nią wspaniałe wspomnienia, które, miał nadzieję, pozostaną z nim na zawsze. Nagle poczuł, że ktoś go obserwuje. Przerwał granie, gwałtownie odwracając się w stronę nieznanej postaci.
- Przeszkadzam, Soul? - usłyszał dobrze mu znany, dziewczęcy głos. W progu stała zielonooka postać, która swoje jasne włosy upięła w dwa kucyki
- Nie. - odpowiedział uśmiechając się do towarzyszki. - A tak właściwie, to dlaczego nie jesteś jeszcze u Tsubaki? - zapytał.
- Tak jakoś. - odpowiedziała. - Trochę głupio, żebyś siedział sam. - uśmiechnęła się promiennie. 
- Bez twojego zrzędzenia jest nudno. - zaśmiali się. Po chwili zapanowała między nimi niezręczna cisza.
- Pamiętasz tę melodię? - przerwał ich katusze Soul.
- Jakże by inaczej. - obdarzyła go kolejnym uśmiechem. - Grałeś ją, kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy. 
- Stare czasy - powiedział chłopak, kładąc ręce za głowę.
- A niedługo rocznica - przypomniała Maka. - Niesamowite, że wytrzymałam aż rok z takim marudą. - zachichotała.
- A ja? - zaczął chłopak.
- Co 'a ja?' - spojrzała na niego groźnie.
-A ja... Jestem głodny. - próbował wybrnąć, by nie powiedzieć o jedno słowo za dużo. - Zrobisz mi jajecznicę? - zapytał.
- Sam nie możesz? - pod wpływem jego błagającego spojrzenia westchnęła cicho, po czym udała się do skromnej kuchni. Mimo, że chłopak początkowo nie był głodny, gdy poczuł zapach dania, natychmiast zmienił nastawienie. Ślinka ciekła mu na samą myśl o zatopieniu swoich białych zębów w tej pysznej potrawie. Mała rzecz, a cieszy. To właśnie uwielbiał w Mace - że świetnie gotuje. Niby nic wielkiego, ale dla niego owszem. Przez zamyślenie nawet nie zauważył, że skończyła.
- Gotowe, Soul. - po tych słowach gwałtownie oprzytomniał. Dziewczyna podała mu talerz wypełniony potrawą.  - Smacznego. - uśmiechnęła się do niego, po czym udała się do swojego pokoju zostawiając go samego. Chłopak nie przejął się tym, tylko zaczął pałaszować danie.
~*~
Białowłosy chłopak nie mógł zasnąć. Była dopiero dziesiąta rano, a Maka już krzątała się po kuchni, klnąc pod nosem na pełny zlew. Biedny Soul leżał z głową pod poduszką już dawno wytrącony z błogich objęć morfeusza. 
Dlaczego świat mnie nienawidzi? - myślał zrozpaczony, ponieważ dziewczyna coraz głośniej rozmawiała.. ze sobą. Nagle usłyszał zbliżające się kroki. Wtulił głowę w poduszkę udając, że śpi.
- Wstawaj Soul. - powiedziała na wstępie nie witając się z chłopakiem.
- Śpięę.. - powiedział cicho, próbując stworzyć pozory, że na prawdę śpi.
- Nie wygłupiaj się. - odpowiedziała tym samym zimnym tonem. - Musimy pójść do Shinigami-sama. - dodała, wycofując się z pokoju. Widząc rozzłoszczoną dziewczynę wstał i nic nie mówiąc udał się do łazienki. Wziął szybki prysznic, ubrał się i stawił się przed ciągle zdenerwowaną dziewczyną. 
- Co ci? - Nie miał pomysłu jak zacząć rozmowę, a to było pierwsze co wymyślił.
- Na razie nic. - powiedziała już spokojniej.
- Jak to "na razie"? - jakoś nie pojmował jej toku myślenia. 
- Zależy co powie Shinigami-sama. - sprostowała, podając zdezorientowanemu koloedze śniadanie. - Jedz, nie mamy czasu. - dodała, podchodząc do drzwi wejściowych. - Jak zjesz to mnie dogoń. - rzuciła na odchodne, znikając mu z polu widzenia.
O co jej chodzi?! - pomyślał zbity z tropu jej zachowaniem. Chwilę jeszcze patrzył w ślad za nią, po czym się otrząsnął i zaczął jeść swoje śniadanie. Tym razem jakieś takie inne...

________________________________
Ohayo :)
Więc rozdział jest! Brawa poproszę :D Całość jest dedykowana Akiko Koneko z okazji urodzin :3 Miał być w sobotę, ale z przyczyn wiadomych tylko mi (i nielicznej grupie osób) nie wyrobiłam się. Ocenę pozostawiam wam, dla mnie wyszedł nudny.. jak jakiś zapychacz :(